Artykuły/ "Gazeta Warszawska" z 17 grudnia 1822 (nr 201)

Na stronach 2819-2820 – korespondencja i opis pierwszych tygodni działalności trupy Karola Bauera w nowo wybudowanym teatrze Makowskiego.

KORRESPONDENCYIA

Lublin dnia 13 grudnia 1822

Żądałeś kochany przyjacielu, abym Ci doniósł o stanie naszego Teatru; czynię zadosyć twej woli. Kiedy przed dwudziestu laty miasto Lublin okropnym gorzało ogniem i kiedy przy trzech ulicach blisko dwadzieścia murowanych domów i dwa kościoły stały się pastwą płomieni, spalił się i teatr. – Od tego czasu nie miał Lublin stałej widowni i tylko dla przybywających niekiedy narodowych artystów, tu i owdzie urządzano teatrzyki, które tak były szczupłe i niedogodne, że zaledwie na to imię zasługują. Rządy ówczesne, poprzedniczo Austriacki, później Xięstwa Warszawskiego, pierwszy, niechętny scenie Polskiej, drugi ważniejszemi czynnościami zajęty, nie wyznaczyły żadnych funduszów na wystawienie teatru, a prywatne przedsięwzięcia w celu wystawienia takowego, bądź kosztem iednego, bądź za pomocą składek kilkunastu obywateli przez akcje, kończyły się zawsze na chęciach. Nie dziw zatem, że w takim stanie rzeczy, przybywające rozmaite towarzystwa dramatyczne najwięcej miernie dobrane, długo u nas utrzymać się nie mogły, a licząc na widowiskach swoich najczęściej freiowych tylko widzów, śpiesznie uciekały z Lublina, szukając łaskawszej publiczności.

Lecz teraz inną postać wzięły rzeczy. Nad wszelkie spodziewanie nasze, olbrzymią niemal siłą, bo w ciągu czterech tylko miesięcy, stanął teatr w Lublinie, kosztem JP. Rodakiewicza nowo z fundamentu wymurowany, wewnątrz dość obszerny i (wyjąwszy małe niedogodności, które z czasem łatwo poprawić się dadzą), dobrze urządzony. JP. Bauer, były Antreprener teatru w Radomiu, który przez trzy części roku zeszłego, bawił z swoją kompaniją w Lublinie, przybył na powrót do naszego miasta: dnia 20 Października, w nowo zbudowanym teatrze dano pierwszą reprezentacyją a do początku Grudnia wystawiono już sztuk różnych dziwiętnaście, licząc w to dwa benefisa Panów Kochanowskiego i Makiełkowskiego. Na dochód pierwszego, daną była komedyja Łgarz, a na dochód drugiego, Dwóch Wielkich Piotrów. Dwie sprzeczności okazały się przy wystawieniu tych sztuk: na pierwszej niewielkie było zgromadzenie widzów, a sztuka dobrze była graną; na drugiej zaś, znajdowało się nierównie więcej publiczności, ale Panowie aktorowie nie raczyli się przygotować i wyjąwszy Pana Aśnikowskiego, który Burmistrza grał dobrze, żaden roli nie umiał. Znalazł się nawet i taki, który kilka tylko wierszy mając do nauczenia się, przez dziesięć minut trzymał cała sztukę w zawieszeniu; nawet donośny głos grzecznego suflera nie zdołał ocucić go z tego letargu…

            JP. Bauer przybrawszy kilka kobiet i kilku ieszcze mężczyzn, wzmocnił znacznie swoją trupę; do niektórych sztuk nową sprawił garderobę, wszelkiego zgoła przykładać zdaje się starania, aby przekonał publiczność o swych najlepszych chęciach; nie należałoby mu jednak na tem już poprzestać; dobór sztuk i właściwe rozdanie ról, powinien by mieć szczególnie na baczeniu. Co się tycze aktorów, przebaczamy im błędy, których uniknienie przechodzi ich możność, nigdy jednak nieprzytomna gra aktora lub aktorki, usprawiedliwić się nie da. W Łgarzu np. w ostatnim akcie, wtenczas, kiedy służąca mówi nam, iż jej Pani leży w mdłościach, widziemy później dopiero Panią wchodząca na scenę, i w oczach naszych upadającą na krzesło….

Zdarza się u nas także, że aktor zszedłszy już z sceny, wrócić musi po chwili, ażeby odmówił to, czego poprzedniczo zapomniał, albo, gdy innemi drzwiami wyyść mu należało. Nie pamiętają aktorowie o prawidłach gramatyki i ięzyk nasz nielitościwie kaleczą; nasłuchałbyś się tutaj: idź! powiedz Xięciowi, lub tym podobnie. Dzieje się to szczególnie; kiedy sztuka jest z niemieckiego niezgrabnie tłumaczona, albo (co się często zdarza) gdy aktorowie roli nie umieją.

Pani Bauer (żona Antreprenera) częste i dosyć zasłużone odbiera oklaski; w rzeczy samej, odwyknienie od niektórych przysad uczyni grę jej naturalniejszą i może ją w czasie umieścić w rzędzie dobrych artystek zdobiących scenę narodową. – Gra Panny Rutkowskiej, rozpoczynającej dopiero w Lublinie swój zawód sceniczny, wiele obiecuje; głos jej w śpiewie jest przyjemny; życzylibyśmy jej atoli, żeby była więcej czynną, żeby nie zawsze na jednem stała miejscu, i żeby (o czem wszyscy aktorowie pamietać powinni) nie poczytywała roli za lekcyją ucznia, którą on nauczycielowi odmówić przychodzi. Pan Lasocki, w niektórych rolach aktor wyśmienity, tak prędko czasami, szczególnie ostatnie domawia słowa, iż go zupełnie zrozumieć nie można, i nie raz, nie wiedzielibyśmy może o co rzecz idzie, gdyby nas o tem głośny sufler poprzedniczo nie uwiadamiał. Wnosząc z odegranej roli Króla Leara, w trajedyi tegoż nazwiska, uważać należy Pana Kochanowskiego za wytrawionego aktora; podobnego rodzaju role, zdają mu się być najwłaściwsze, w innych, często wprawdzie zasługuje na pochwałę, ale też za to i często się zaniedbuje. Pan Makiełkowski (grający najczęściej kochanków) jest gorliwszy z tego względu, i dla tego, od czasu, jak go pozpoznaliśmy znacznie postąpił. – O Panu Wąsowiczu nic ci nie piszę, bo znałeś go zapewne na scenie Warszawskiej; aktor ten, najlepiej oddał rolę Hrabiego Glenthorn, w dramie Sen, i w Ludgardzie, ojca tejże. – Gdybym kiedy powodowany próżnością, chciał się przed tobą pochwalić naszym teatrem, życzyłbym sobie, abyś był na odegranej Komedyi Jan Grudczyński: pokazałbym ci PP. Kochanowskiego w roli Urbanowicza, Lasockiego w roli Barona, Aśnikowskiego w roli Telembskiego, Wąsowicza w roli Jenerała Brand, Panią Bauer w roli Jadwigi, wszystkich wybornie graiących. Przyznałbyś to szczególnie dwom pierwszym, w scenach, kiedy Urbanowicz wyznaje przed Starostą, że kocha Jadwigę, i kiedy przy końcu, Starosta dowiaduje się o spaleniu swego pugilaresu. Pokazałbym ci nadto Pana Podgrabińskiego w Szkole Kobiet, grającego rolę Bogackiego, w Łgarzu Anzelma i w dwóch Klingsbergach starego Klinsberga. Aktor ten w Łgarzu oddał rolę ojca Lelio nie można naturalniej, ale nie poznałbyś go znowu w traiedyi Król Lear grającego Hrabiego Kent, i w innych sztukach. W Bajkach Krasickiego, pokazałbym ci Pana Lasockiego w roli Xięcia, Pana Aśnikowskiego zaś, pokazałbym ci niemal we wszystkich rolach komicznych, tylko nie w  Komedyi Głuchy czyli pełna Oberża, grającego rolę Pana Raytesel. W sztuce tej, na wojażera, który cały swój majatek stracił za granicą, był tak niedbale ubrany, że na pierwszy rzut oka wziąłbyś go niewątpliwie za podróżującego Markiera, a w całej grze, widziałbyś bardzo niezgrabną kopiią fanfarona. Lecz pomimo tego, przyznać należy, że aktor ten, jest pilny, na scenie przytomny, role prawie zawsze umie, i dla tego jest lubiony.

            Wreszcie donieść ci muszę, że Publiczność nasza (podobno i u was w stolicy dzieje się toż samo) hojna iest bardzo w oklaski, tak dalece, że czasem aktor niemi obsypany, sam nie wie przez co na nie zasłużył. Nicby to w reszcie nie szkodziło, gdyby Panowie aktorowie, biorąc podobny rodzaj pochwał za zachęcenie, w przyszłości na sprawiedliwsze zarabiali, ale przeciwnie, bardziej się opuszczają… Lecz dosyć będzie na ten raz, kiedy indziej może ci więcej doniosę. Bądź zdrów.

Mat… Jat……..

Wyszukaj

Wpisz poniżej wyszukiwaną frazę, po czym wciśnij przycisk "Szukaj".

Cookies

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie na naszej stronie stosujemy pliki cookies. Korzystanie ze strony oznacza, że cookies będą zamieszczane w Państwa urządzeniu; więcej informacji znajdą Państwo w polityce prywatności.

Należy zaakceptować cookies, aby przeglądać zawartość strony. Decyzję można w każdym momencie zmienić w ustawieniach przeglądarki.