W czasie gdy Rzeczpospolita odzyskiwała niepodległość i wracała na mapę Europy, teatr przy Jezuickiej nosił nazwę Powszechny. O jego repertuarze dowiadujemy się z codziennej prasy. Czego tam nie było: spektakle teatralne, raczej lekkiego kalibru, koncerty, występy deklamatorów, kuplecistek, a nawet atletek. W sobotę 7 grudnia 1918 roku „Głos Lubelski” zapraszał:
Dziś trzeci dzień zapasów pod wodzą pana Gromulskiego-Zagłoby. Niezwykła zręczność siłaczek i dobra szkoła znalazły uznanie publiczności, która darzy je gromkimi oklaskami i wywołuje po kilka razy. Seansu dopełnia piękny obraz kinematograficzny pod tytułem Róża północy oraz część koncertowa.
Projekcje stanowiły ważny punkt programu cowieczornych rewii. Zapowiadany film i po ponad stu latach możemy zidentyfikować: popisom zapaśniczek i muzyków towarzyszył niemiecki dramat o romantycznej miłości z morzem w tle Róża północy (Curt A. Stark, 1914).